Pierwszy Homefront pojawił się dosłownie jak grom z jasnego nieba i od początku chciał konkurować z uznanymi markami jak Call of Duty czy Medal of Honor. I powiedzmy sobie szczerze, pod względem zabiegów fabularnych bezczelnie mógł, bo choć scenarzyści wybrali kontrowersyjny temat, to udało im się z nim pracować w sposób nie do końca oklepany. Tytuł ostatecznie przetrwał upadek studia deweloperskiego czy upadek dystrybutora, by teraz powrócić pod batutą firmy Crytek (twórcy serii Crysis).
Homefront: The Revolution spektakularnie kontynuuje fabułę pierwszej odsłony. W 2025 roku Korea Północna zaatakowała osłabione kataklizmem Stany Zjednoczone, a ponieważ dysponowała znacznym wsparciem technologicznym (wcześniej wchłonęła południową część Półwyspu Koreańskiego i Japonię), USA dość szybko przegrały wojnę. Sztuka przenosi nas w wydarzenia około czterech lat później, kiedy Koreańska Armia Ludowa chwyta ludność cywilną stalową pięścią brutalnego reżimu. Nasz bohater nazywa się Ethan Brady i nie jest byłym żołnierzem, policjantem czy członkiem sił specjalnych. To zwykły facet, który postanowił przeciwstawić się ciemiężycielom w Filadelfii i rozpocząć wojnę partyzancką!
Co dalej?
Strzelanka, która wprowadza nas w alternatywną przyszłość i zawiłości wojny partyzanckiej.
Najnowsza wersja CryEngine zapewni nie tylko atrakcyjną grafikę, ale także dynamicznie zmieniającą się pogodę i solidną sztuczną inteligencję, która będzie w stanie reagować na zachowanie gracza.
Wiarygodny i przede wszystkim otwarty świat, w którym przechodzisz drogę od zera do przywódcy rewolucji.
Broń będzie można dostosowywać za pomocą różnych dodatków, podobnie jak w Crysisie; takich jak kolimatory, optyka, zawieszki (granatniki), tłumiki itp.